Bez tytułu
Komentarze: 0
krople deszczu siłą grawitacji z niemym krzykiem rozbijają się na setki drobin, chłodną wilgocią spłukując z twarzy zmęczone myśli okryte miejskim kurzem... zalegają kałużami na rozgrzanych południowym słońcem chodnikach,
pełzając wokół stóp szeleszczącym szeptem nakłaniają je do ucieczki w zacisze kawiarnianej oazy kofeinicznej otulonej strugami papierosianego dymu…
szemrzą... odbite w źrenicach wyczekujących słońca…
Dodaj komentarz