sty 03 2005

Bez tytułu


Komentarze: 2

…głupota chwilowych złych myśli wylewa się ze mnie wbrew woli i rozsądkowi… zaciska powróz zniewolenia na szyi, nie pozwala oddychać jak to zwykł czynić organizm, paraliżuje umysł, pęta ręce i wiedzie tam gdzie z własnej woli nie skierowałbym nigdy kroków własnych myśli… wypycha na skraj bezmiernej przepaści głupoty i nieuzasadnionego smutku…

 

rozsądek?… kiedy już stoję na skraju, pokazuje mi horyzont idiotycznego bezsensu moich myśli… uderza tępym narzędziem, każe schylić głowę i patrzeć w kierunku dna, wyobrazić opadanie wśród uderzeń o ścianę najeżoną kolcami niepotrzebnie nadwyrężonego zaufania, błędnych wniosków… każdy taki błąd odłamuje się z lawinowym pomrukiem zwielokrotnionym przez echo lękliwej duszy… zalega na dnie czeluści w mgliście rysującym się rumowisku gdzie zakończy się opadanie… pomruk rozsądku rozdziera krzykiem serce -chłopczyku tam rozedrzesz szczęście, zdruzgoczesz to co dobre i ważne… w otchłani rysuje się pustka, samotność, zimno…

tępe uderzenie powala na kolana, cichym łkaniem słonych kropli wylewa się żal…

krzyk duszy rozdziera serce… - chłopczyku, spadniesz, odejdź stąd, nigdy tu nie wracaj…

- nie wrócę! – obiecuję – nie dla siebie jestem…

uosiu : :
abs
03 stycznia 2005, 13:08
hmmm...
03 stycznia 2005, 13:07
Ta miłość bez słonych łez byłaby bez smaku... wszak to właśnie sól potęguje doznania smakowe...

Dodaj komentarz